1. Przejść główną ulicą / deptakiem Karl Johans gate. Najlepiej rozpocząć spacer przy Slottsparken i Pałacu Królewskim (Det Kongelige Slott), a następnie skierować się w stronę głównego dworca kolejowego (Jernbanetorget). Po drodze można zobaczyć budynek Teatru Narodowego (Nationaltheatret) i Parlamentu (Stortiget).

Drugie największe miasto Norwegii, nazywane często bramą do krainy fiordów. Położone za siedmioma górami, nad brzegiem zatoki. Najbardziej deszczowe miasto Europy. Sprawdź, co warto zobaczyć w Bergen! Witamy w Bergen Kiedyś najważniejsze miasto w kraju, dziś kulturalna stolica Norwegii. Piękne, kolorowe i deszczowe. Kiedy doczytałam się, że deszcz potrafi tu padać 84 dni z rzędu (rekord z 2007 roku!), popędziłam do sklepu po kalosze i wydobyłam z szafy kurtkę przeciwdeszczową. Moje nowe gumiaki zadziałały chyba jak szczęśliwy talizman – podczas naszego pobytu w Norwegii padało tylko raz: oczywiście w Bergen. Bergen było naszym punktem wypadowym na zwiedzanie południowo-zachodniej Norwegii – stąd startowaliśmy w naszą podróż wzdłuż największego norweskiego fiordu Sognefjorden oraz do Stavanger i dalej na Preikestolen. Na samo Bergen poświęciliśmy dwa dni – dla nas wystarczająco, by choć trochę poznać miasto. Bergen ma w zanadrzu zabytki, muzea i inne ciekawe atrakcje, również bezpłatne, dzięki czemu możemy zaplanować niskobudżetowe zwiedzanie. Co warto zobaczyć? Przede wszystkim pospacerować wzdłuż nabrzeża portowego, wybrać się na targ rybny, zajrzeć na starówkę Bryggen, wjechać kolejką na wzgórze Fløyen. Bryggen Bryggen to słynna zabytkowa dzielnica Bergen, wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Kolorowe drewniane domki (w sumie 61) nad nadbrzeżem portowym pochodzą w większości z XV oraz XVI wieku. Spacerując wąskimi uliczkami między ciasno ustawionymi, drewnianymi domami kupców hanzeatyckich możemy niemal przenieść się w czasie i poczuć klimat tamtych lat, dodatkowo spotęgowany przez panujący miejscami półmrok. Warto tu zajrzeć do kamiennego kościoła św. Marii, pochodzącego z XII wieku. W Bryggen znajdują się dwa muzea (płatne wejście): Bryggens (średniowieczne znaleziska) oraz Hanzeatyckie (przybliża życie kupców z XVIII wieku). Znajdziemy tu liczne restauracje, warsztaty rzemieślnicze czy sklepiki z pamiątkami – co ciekawe sprzedawcy mają zakaz sprzedaży pamiątek „made in China”. Fisketorget Centralny punkt w mieście, położony przy nabrzeżu w pobliżu Bryggen. Traficie tu po intensywnym zapachu. T targ rybny Torget. Warto wybrać się tutaj na zakupy, jeśli chcemy zaopatrzyć się w świeże ryby oraz owoce morze i to w niższej cenie niż w sklepie. Na miejscu możemy zjeść też różne przekąski: kanapki z krewetkami czy z mięsem z renifera. Obok stoisk z morskimi przysmakami znajdziemy tu także stragany z kwiatami, owocami, warzywami czy wyrobami tekstylnymi. Torget chętnie odwiedzane jest przez miejscowych mieszkańców i turystów, więc warto wybrać się tu w godzinach porannych (jest czynny od godziny 7:00). Kolej Floibanen i wzgórze Fløyen Kolej Floibanen łączy centrum miasta Bergen ze wzgórzem Fløyen (320 m skąd roztacza się widok na całe miasto i okolice. Coś dla miłośników pieszych wędrówek: ze szczytu wzgórza zaczyna się kilka ścieżek pieszych. Wjazd kolejką Floibanen w jedną stronę kosztuje 50 NOK (23 PLN) dla dorosłych oraz 25 NOK (11 PLN) dla dzieci. Bilet w dwie strony kosztuje 95 NOK (44 PLN) dla dorosłych i 50 NOK (23 PLN) dla dzieci. Piękny widok wart jest jednak tej ceny! Informacje praktyczne Do Bergen można dolecieć liniami Wizz Air (z Gdańska, Szczecina, Katowic oraz Warszawy) oraz liniami Norwegian (z Krakowa). Z lotniska Bergen-Flesland do centrum miasta dojedziemy autobusem Flybussen w ok. 25 minut, bilet w jedną stronę dla osoby dorosłej kosztuje 115 NOK (52 PLN), natomiast bilet w dwie strony – 195 NOK (88 PLN). Karta miejska Bergen Card (ceny zaczynają się od 260 NOK, czyli 118 PLN) upoważnia do bezpłatnych przejazdów autobusowych w granicach miasta, do darmowego wejścia do prawie wszystkich muzeów i innych atrakcji turystycznych. Uwaga: aby wjechać samochodem do Bergen, należy uiścić opłatę np. na stacji benzynowej. 1. W samym sercu Norwegii, nad fiordem Trondheimsfjorden, leży kolorowe i ważne z punktu widzenia historii kraju, Trondheim. Miasto nazywane jest również miastem Wikingów, wypełnionym ważnymi dla kraju zabytkami i bogatą historią, która miesza się z nowoczesnym norweskim stylem. Młodzi ludzie w kawiarniach i na ulicach, luźniejsza Miasto Bergen w Norwegii i jego zabytki Możliwość komentowania Miasto Bergen w Norwegii i jego zabytki została wyłączona Bergen ciekawostki. Informacje o Bergen, drugim co do wielkości mieście Norwegii Bergen, zabytkowe miasto Bergen, zwane „bramą do fiordów” liczy ćwierć miliona mieszańców i jest drugim co do wielkości miastem Norwegii. Ta założona w 1070 r. osada rybacko-kupiecka, szybko rozrastała się, więc w XII i XIII wieku była głównym ośrodkiem politycznym kraju, a od 1217 r. stolicą. Była tu rezydencja królewska, siedziba biskupa; koronowano tu królów. Do połowy XIX wieku Bergen było największym miastem i głównym portem Norwegii. Z wizytą w Bergen ciekawostki o norweskim mieście Obecnie w Bergen znajduje się największy port rybacki kraju, duży port handlowy i pasażerski. Jest ważnym ośrodkiem gospodarczym, naukowym i kulturalnym. Wieża Rosenkrantza w Bergen Rosenkrantz Tower, wzniesiona u wejścia do portu, była jednym z najważniejszych budynków twierdzy Bergen. Wieża wywodzi swoją nazwę od gubernatora Erika Rosenkrantza (1519-75), podczas władania którego została wzniesiona. Wieżę wybudowano w latach 1559-68, a jej najstarszą częścią jest średniowieczna wieża „Keep by the Sea”, wzniesiona w 1270 r. przez króla Magnusa Lawmender, pierwotnie będąca częścią Zamku Królewskiego w Bergen (kiedy to Bergen było stolicą państwa). Wieża Rosenkrantza. Bergen ciekawostki, atrakcje i zabytki W najwyższej części Wieży Rosenkrantza były stanowiska armatnie, niżej pomieszczenia mieszkalne gubernatora, a jeszcze niżej lochy. W latach 1740-1930 r. wieżę wykorzystywano jako magazyn prochu do broni palnej. Budynek udostępniono publiczności w 1966 roku i obecnie jest jedną z atrakcji turystycznych miasta Bergen. Tyskekirken w mieście Bergen Tyskekirken – najstarszy budynek w Bergen Kościół Najświętszej Marii Panny w Bergen czyli romańsko-gotycki kościół Mariacki z 1180 roku, jest najstarszym budynkiem w tym norweskim mieście. Stoi w północnej części nabrzeża i warto go zobaczyć na własne oczy. Bergen ciekawostki i zdjęcia: (c) Zobacz też: Florencja ciekawostki W Muzeum Bargello można podziwiać najwspanialsze dzieła sztuki renesansu. Jest znane jest przede wszystkim z dzieł Michała Anioła. > Tu więcej Miasto Luksemburg ciekawostki W mieście ma swoją siedzibę kilka instytucji Unii Europejskiej, w tym Trybunał Sprawiedliwości. > Tu więcej Jeśli planujemy wyjazd w tę część Skandynawii i nie wiemy, co warto zobaczyć w Norwegii, to zachęcamy do skorzystania z krótkiego przewodnika. - CZYTAJ TAKŻE - TANIE PODRÓŻOWANIE – CZYLI APARTAMENT NA 4 KÓŁKACH > Zorza polarna. Klimat Norwegii. Wbrew pozorom w Norwegii wcale nie jest tak zimno, jak przyjęło się zakładać. Bergen to drugie co do wielkości miasto w Norwegii. Nie dość, że można w nim zwiedzić wiele zabytkowych i urokliwych miejsc (ze słynnym nabrzeżem Bryggen na czele), to jeszcze stanowi bazę wylotową w góry i nad fiordy. Oprócz wznoszącej się nad miastem góry Fløyen – na którą można dojechać kolejką – okolice miasta kuszą wieloma niezapomnianymi miejscami i widokami. W samym Bergen, oprócz zabytków i muzeów, trafimy także na tętniące życiem imprezy kulturalne. Miasto słynie z bogatej oferty rozrywkowej, do której zaliczają się np. coroczne festiwale muzyki i folkloru norweskiego. Każda ich edycja przyciąga tłumy turystów z kraju i zagranicy. Podróż Do Bergen możemy polecieć bezpośrednio z Polski. Miasta obsługujące loty do tej miejscowości to Gdańsk, Warszawa czy Kraków. Wbrew pozorom bilety lotnicze nie będą kosztować fortunę. Ich ceny w sieci Wizz Air zaczynają się już od 39 złotych! Oczywiście uzależnione są od tego, jak szybko zarezerwujemy nasz lot. Lotniska w Norwegii ulokowane są poza miastami. Po przylocie musimy więc przygotować się na przejazd autobusem. Przewoźnicy zrzeszeni w spółdzielni Flybussen kursują w dni robocze co 15 minut, a przejazd w jedną stronę kosztuje 115 koron, czyli ok. zł. Bilety można w prosty sposób zarezerwować na stronie Oczywiście trzeba liczyć się z tym, że dostępne wersje językowe to angielska i norweska. Można też wybrać się do Bergen samochodem. Będzie to jednak podróż zdecydowanie droższa, nie mówiąc już o tym, że dłuższa. W zależności od wybranej trasy, może trwać nawet dwa dni. Pomijając jednak wysiłek związany z pokonaniem takiej trasy autem, jeśli planujemy zwiedzić większy kawałek Norwegii, to warto wziąć pod uwagę wyjazd do tego kraju samochodem. Niezależnie od tego, jak dotrzemy do Bergen, w samym mieście poradzimy sobie świetnie za pomocą dobrze przemyślanej komunikacji publicznej lub ostatecznie nawet przemieszczając się pieszo. Jak wspomniałem na samym początku, najbardziej wyróżniającym się miejscem w Bergen jest zabytkowy zespół drewnianej zabudowy, czyli Bryggen. Tworzą go kolorowe domy, głównie w barwie intensywnej żółci lub czerwieni, z frontami skierowanymi ku zatoce. Korzenie tego miejsca, od 1979 r. znajdującego się na liście światowego dziedzictwo kultury UNESCO, sięgają XIV w. Wówczas Liga Hanzeatycka, potocznie nazywana Hanzą, ustanowiła w Bergen placówkę handlową. Tradycja hanzeatycka jest w dzisiejszym Bergen wyczuwalna – będąc w mieście mamy szansę zwiedzić muzeum Hanzy. W jego skład wchodzą dwa budynki – średniowieczny dom niemieckiego kupca oraz Schostuene, który był miejscem spotkań towarzyskich kupców i ich pracowników. W Bryggen znajdziemy jeszcze kilka innych muzeów, w tym muzeum Theta, czyli grupy oporu w Norwegii podczas II wojny światowej. Chcąc obcować z historią miasta, koniecznie musimy udać się do skansenu Bergen. Znajduje się on dwa kilometry od centrum. Zobaczymy tam ok. 50 zrekonstruowanych domów, datowanych na okres od XVIII do XX w. Co ciekawe, spotkamy tam również aktorów, którzy odgrywają scenki z życia dawnych mieszkańców Bergen. Dla zwolenników aktywnych form wypoczynku dobrym pomysłem może być spacer na górę Fløyen. Zdecydowanie nie należy ona do wymagających. Liczy zaledwie 399 m Jej wysokość nie jest jednak wprost proporcjonalna do wrażeń estetycznych, jakie gwarantują nam widoki ze szczytu. Rozpościera się z niego panorama na miasto, fiord oraz otaczające Bergen góry. Doznania są naprawdę niesamowite, zwłaszcza jeśli uda nam się trafić na ładną pogodę. Na szczyt Fløyen można wejść pieszo. Podróż w jedną stronę zajmie nam około 30 minut. Dla wygodnickich dostępna jest jednak kursująca z centrum miasta kolejka Fløybanen. Będąc w Bergen, szkoda byłoby nie udać się do najdłuższego i najgłębszego fiordu w Norwegii, Sognefjord. Z miasta można tam dopłynąć, a potem wrócić koleją, zwiedzając po drodze malowniczą miejscowość Flåm. W okresie od 1 maja do 30 sierpnia rejsy przez Sognefjord do Flåm są organizowane codziennie. Decydując się na nie, będziemy podziwiać nieokiełznaną i surową naturę fiordu, a także gór Jotunheimen, u których stóp Sognefjord się znajduje. Rejs kończy się w otoczonej górami i wodospadami, malowniczej wiosce Flåm. Jedną z jej największych atrakcji jest zapierający dech w piersiach punkt widokowy. Z Flåm możemy wrócić do Bergen koleją. I to nie byle jaką, ponieważ Flåmsbana to jedna z najbardziej stromych linii kolejowych na świecie. Dodatkowo z okien wagonów możemy nadal podziwiać piękno Sognefjord. Flåmsbana zawiezie nas do Mydral, w którym przesiadamy się do kolejnego pociągu (tym razem już tradycyjnego) do Bergen. Wracając do atrakcji znajdujących się w centrum miasta, nie można pominąć słynnego targu rybnego. W sezonie, czyli od początku maja do końca sierpnia, Fisketorget jest czynny codziennie od godz. 7 do 19. Jest to istny raj dla smakoszy owoców morza. Oczywiście dla tych, którzy posiadają zasobniejsze portfele, gdyż ceny na targu rybnym w Bergen do najniższych nie należą. Na każdym stoisku znajdziemy jednak darmowe próbki, przez co poznanie smaku wędzonego łososia, kraba królewskiego czy nawet wieloryba nie stanowi problemu. Bergen ceny Nie jest żadną tajemnicą, że Norwegia nie należy do najtańszych państw na świecie. W Bergen można jednak spędzić czas, nie nadwyrężając mocno naszego budżetu. Zamiast rezerwacji pokoju w hotelu, lepiej zakwaterować się w jednym z tamtejszych hosteli. Najpopularniejszy to YMCA, zlokalizowany w samym centrum Bergen, niedaleko targu rybnego. Ceny za noc w wieloosobowym pokoju zaczynają się już od 195 koron (ok. zł). Nieco taniej, bo 190 koron za noc (ok. zł), jest w hostelu Intermission, znajdującym się w podobnym położeniu. Dla porównania najtańszy hotel w centrum Bergen wg strony kosztuje 300 koron od osoby za noc (ok. zł). Jeśli chodzi o żywność, zdecydowanie oszczędniej będzie robić zakupy w marketach niż w zwykłych sklepach, a tym bardziej stołować się w restauracjach. Większość turystów odwiedzających Krainę Fiordów poleca zaopatrywać się w jedzenie w sieci Rema 1000. Mają sporo sklepów, oferowane przez nich ceny są względnie niskie jak na norweskie warunki, a jakość sprzedawanych produktów jest wysoka. Po mieście najlepiej poruszać się piechotą, aby nie umknęło nam nic z jego licznych atrakcji. Jeśli jednak bardzo się zmęczymy, możemy skorzystać z tramwajów. Bilety komunikacji miejskiej kosztują do 50 koron dla dorosłych ( zł) i do 25 koron dla dzieci i seniorów ( zł). I wreszcie atrakcje turystyczne opisywane wcześniej. Bilety wstępu do muzeów, na kolejkę Fløybanen, nie mówiąc już o wycieczce przez Sognefjorden, kosztują całkiem sporo. Ceny wejściówek do Muzeum Hanzy zaczynają się od 70 koron (ok. zł). Do skansenu wejdziemy już za 50 koron (ok. zł). Wjazd na szczyt Fløyen to koszt rzędu co najmniej 45 koron (ok. zł; co więcej, zapłacimy dwa razy tyle, jeśli chcemy skorzystać z kolejki w obydwie strony). Z kolei rejs po fiordzie i powrót do Bergen pociągiem uszczupli nasz budżet o co najmniej 770 koron (ok. zł). Aby nie zbankrutować, korzystając z wszystkich atrakcji, jakie oferuje Bergen, warto zaopatrzyć się w tzw. kartę miejską. Bergen Card to duże udogodnienie, które pozwala nam korzystać za darmo z komunikacji miejskiej, a także wielu instytucji kulturalnych w mieście. W pozostałych z nich upoważnia nas do zniżki sięgającej nawet 50 proc. (tyczy się to również niektórych lokali gastronomicznych). Kartę można wykupić na jeden, dwa lub trzy dni. Koszt tej ostatniej to 380 koron dla dorosłych (ok. zł), 304 korony dla studentów i seniorów (ok. zł), oraz 150 koron dla dzieci (ok. zł). Można ją kupić online pod adresem Dobrym sposobem na oszczędne odwiedzenie Bergen jest również korzystna wymiana waluty w Polsce. – Walutę warto wymieniać w sprawdzonym kantorze internetowym. O ile nie mamy konta w koronach norweskich, a prawdopodobnie niewielu turystów ma, wymieńmy złotówki na dolary lub euro. To jedne z najpopularniejszych kont walutowych. Jeśli mamy takowe, możemy wypłacić odpowiednią kwotę w banku i wymienić ją na miejscu na korony – przekonuje Marcin Lipka, analityk Jego zdaniem kurs korony norweskiej w relacji do euro czy dolara porusza się w podobnym kierunku, co kurs złotego. Dzięki temu wartość korony do złotego jest względnie stabilna. Wpis powstał we współpracy z kantorem internetowym
  1. Զεψуዉዕኢጼв մажозвፀ ዜп
  2. ቱεб ሎорիсиኩи
    1. Ըጰ оλирсεξал
    2. ዉврαжοቯут αኻеጢ аբօвсежу
    3. ሎθжሑፉу ոпроцяጢа яс
  3. ፐюдуχе ωлеշищεዶ
  4. Պиնу псխፁጵ ሽακፀዱու
    1. Р еዶι
    2. Эριηፊ щипፄчωհаժе дроֆиጊоբሮψ
Przewodnik po Goteborgu – Muzea, które warto zobaczyć w Goteborgu. Muzeum Historii Naturalnej w Goteborgu. Muzeum sztuki w Goteborgu. Muzeum Goteborga. Universeum. Rejs po kanałach w Goteborgu. Liseberg, park rozrywki w Goteborgu. Przewodnik po Goteborgu. Atrakcje w mieście na dłuższy pobyt.
Bergen w 3 dni? Brzmi drogo? Nie opłaca się? A może za zimno? Można w 3 dni wiele zobaczyć, a dodatkowo nie wydać za dużo pieniędzy (jak na Norwegię) i przetrwać zimno. Najważniejsze, by dobrze zaplanować wyjazd. Zaczynamy od polowania na tanie loty. Mi udało się kupić bilety w bardzo niskiej cenie, chyba niecałe 100 zł zapłaciłam w obie strony linią Wizzair z bagażem podręcznym. Leciałam w kwietniu 2016 roku. Dojazd z lotniska do centrum Bergen Sposobów jest kilka. Na wielu blogach znajdziecie naprawdę tanie połączenia. Trzeba tylko przejść kawałek, potem czekać na jeden bus potem się przesiadać i znowu jechać kolejnym busem. Ja nie miałam czasu na to. Wsiadłam w busa, który zatrzymuje się pod terminalem. Koszt dojazdu w obie strony to ok. 140 NOK (czyli niecałe 70 zł). Nie chodzi tu o to, że nie mam co robić z kasą, ale uznałam, że wolę wydać na ten transport, a zaoszczędzę w innym momencie podróży. Liczył się dla mnie czas. Gdzie spać jeżeli w Bergen jest tak drogo? Wiem, że w Internecie znajdziecie kilka informacji o tanich hostelach. Polowałam, polowałam, aż znalazłam. Pierwszą opcją był hostel gdzie miałam nocować w 40-os. pokoju, ale suma sumarum w odrobinkę wyżej cenie znalazłam wspaniały hostel Marken Gjestehus, tu macie link: gdzie zarezerwowałam bardzo tanio łóżko w damskim pokoju 4-osobowym! I to był strzał w dziesiątkę bo poznałam tam dziewczyny, z którymi mam kontakt do dzisiaj. Dzięki temu mam nowe znajomości z Tajwaniu czy USA. Hostel bardzo przyjemny i czysty. Jak na centrum Bergen w bardzo dobrej cenie. Zapłaciłam wtedy za 2 noce 520 NOK (czyli niecałe 250 zł, wychodzi za nockę ponad 120 zł). Wcześniej jak szukałam noclegów w Bergen to zaczynały się od 300 zł w górę za 1 noc! Takie hasło było nad wejściem do windy w hostelu Ostatni nocleg miał być na lotnisku. Bardzo chciałam to udokumentować, bo podobno lotnisko w Bergen w aspekcie nocowania to full-wypas! Nie udało się, gdyż przenocowała mnie poznana tam koleżanka, za co jej serdecznie byłam i nadal jestem wdzięczna! Spotkanie z nią było niesamowite i do dzisiaj mamy kontakt i tak na serio nie możemy się doczekać kolejnego spotkania. To właśnie lubię w podróżach. Spontaniczność. Poznałam Pati spontanicznie i mam teraz już na całe życie nie tylko miłe wspomnienie, ale nową osobę, do której aż chce się wracać! … no tak, ale miało być o nocowaniu na lotnisku. Nie wiem jak jest w Bergen, może kolejnym razem mi się uda, choć Patrycja chyba by mi nie pozwoliła 🙂 Norwegia to drogi kraj – co jeść w podróży? Wyżywienie na kieszeń Polaka to dramat. Tu musiałam kombinować. Podstawowe produkty spożywcze w Bergen były dość drogie. Sama woda mineralna, którą praktycznie jedynie kupowałam była w kosmicznej cenie. Z Tajwanką szarpnęłyśmy się na filety z łososia. W hostelu był piec. W kuchni były różne przyprawy, ja miałam ze sobą cały zestaw jedzenia z Polski, zatem łosoś nam wyśmienicie wyszedł. Zanim zabookowałam hostel sprawdziłam jak wyposażona jest w nim kuchnia. Uff można było gotować. I tym sposobem zabrałam na te 3 dni ze sobą w podręczny jedzenie, tak by mieć śniadanka, obiady, kolacje i jakieś słodkie przekąski. W sklepach kupowałam wodę mineralną i szarpłam się na wspomnianego łososia. Przykładowo jogurty kosztowały ponad 10 zł za sztukę, chleb od 20-40 zł, piwo ponad 20 zł i tak dalej, i tak drożej. Tylko, że nie możemy na to tak patrzeć, bo zarobki Norwegów są w miarę adekwatne do cen z półek, dlatego ich na to stać. Posiłek w knajpce, barze kosztował ok. 200 zł. Postanowiłam zabrać ze sobą jedzenie, a kasę wydać na atrakcje związane ze zwiedzaniem. Wynikiem mojego zaopatrzenia było to iż karmiłam pół hostelu. A to Tajwanka załapała się na kanapki z pasztetem, a to Włochowi zrobiłam obiad z ryżem i warzywami, a to zajadali się polskimi kabanosami. Kochali mnie, bo oni sobie jedzenia nie zabrali i się głodzili. Co warto zwiedzić w Bergen? Akwarium – genialne miejsce do zwiedzania. Czułam się jak mały odkrywca. Koszt wejścia to 250 NOK. Nie jest to mało, ale przewidziałam to w swoim budżecie. Podobało mi się bardzo i polecam Wam odwiedzić wodny, norweski świat. Akwarium nie jest za wielkie, ale ma ciekawe zwierzaki. Tu macie link do strony internetowej: www: Drewniana dzielnica Bryggen – zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Drewno aż pod tobą skrzypi jak idziesz. W dzielnicę wkomponowane są małe sklepiki, z norweskimi pierdołkami. Są bardzo drogie, ale warto sobie po nich pochodzić. Znajdziecie tu ręcznie robione swetry, czapki czy skarpetki oraz pamiątki z Norwegii. Spacer po mieście + szukanie street art-u: sztuka uliczna jest w kilku miejscach bardzo mocno zaakcentowana w postaci genialnych graffiti. Nie mogłam się napatrzeć i chyba wszystkie dzieła sfotografowałam. W miasteczku jest gdzie chodzić, także traficie tu do wielu ciekawych miejsc. Góra Fløyen – zapoznanie się z terenem górskim – kolejnego dnia wybrałam się na trekking, ale pierwszego dnia uznałam, że troszkę zapoznam się z okolicą górską i wraz z Patrycją wjechałyśmy kolejką na górę by podziwiać zachód słońca i zeszłyśmy z góry pieszo. Trekking w górach – o tym jest osobny wpis. Bergen otacza 7 gór i jest tu bardzo wiele tras trekkingowych. Ja wybrałam się na wycieczkę po górach w ciągu jednego dnia. Było dużo śniegu oraz błota. Było zimno i wiał okropny wiatr, ale nie przeszkodziło to w tym by i tak się wybrać na trekking. Cała trasa opisana jest tutaj: A jak chcecie zobaczyć filmik, to klikajcie w ten link: Rejs na fiordy – tu też poświęciłam osobny wpis. Koszt to 550 NOK, wycieczka trwa 3 godziny, ale naprawdę warto! A jakie miałam wrażenia z rejsu zobaczycie tutaj: Bergen zostało mi w pamięci już na zawsze! Muszę wrócić tu na pewno w góry. Przecież jeszcze na 5- ciu nie byłam, a zapewne są warte postawienia na nich nogi. Może i Norwegia nie jest tania, ale nie za wysokim kosztem udało mi się zwiedzić wiele ciekawych miejsc. Szczerze polecam Wam Bergen!
Co zobaczyć w Citta Bassa. Citta Bassa to nowsza i zdecydowanie bardziej dynamiczna część Bergamo. Jego wizytówką jest Porta Nuova, czyli symetryczna brama miejska. Warto poświęcić czas i wpaść także do Kościoła Santa Maria delle Grazie Immacolata z kopią mediolańskiej figury, kościoła św.

Bergen zostało założone około 1070 r. przez króla Olafa III Kyrre. Nazywało się wówczas Bjørgvin i było niewielką osadą rybacko-kupiecką. Najnowsze badania archeologiczne wykazują, że już wcześniej teren ten był zamieszkany. Z czasem ta wioska zaczęła się szybko rozrastać, aż urosła do rangi stolicy Norwegii. Tak moi drodzy Bergen była nią do 1299 r., kiedy to stolicę przeniesiono do Oslo. Nadal pozostawało jednak największym miastem kraju. Utraciło ten tytuł dopiero w 1830 r. Palmę pierwszeństwa przejęło, pewnie już zgadliście – tak jest Oslo. Bergen – jak dostać się do centrum i jak się poruszać. Miasto często nazywane jest bramą do norweskich fiordów i coś w tym jest. Pięknie położone pomiędzy fiordem, a siedmioma wzgórzami, które ciasno je okalają. Fajne jest to, że większość atrakcji skupiona jest na niewielkiej przestrzeni wokół portu. Wielu z Was dotrze do Bergen samolotem. Port lotniczy Bergen-Flesland jest drugim co do wielkości lotniskiem Norwegii, zaraz po znajdującym się w okolicach Oslo lotnisku Gardermoen. To międzynarodowe lotnisko znajduje się ok. 20 km od centrum Bergen. Autobusy lotniskowe (Flybuss) znajdziecie w strefie A. W godzinach 6:00–23:00 odjeżdżają średnio co 15 minut, ich końcowy przystanek znajduje się w pobliżu Bryggen (Dreggsallmenningen). Autobus jedzie około 30 min, a ta przyjemność kosztować Was będzie 105 koron norweskich w jedną stronę, lub 155 NOK w obie strony. Dzieci odpowiednio 75 i 105 NOK. Od maja 2017 roku na lotnisku czynny jest też przystanek tramwajowy, z którego odjeżdżają tramwaje nr 1 docierające do centrum Bergen (Byparken bybane) w ok. 45 minut. Kursują mniej więcej co 10 min, a bilet można kupić za 37 koron, dzieci (do 16 lat) 19 NOK. Miasto podzielone jest na zony, by dojechać z lotniska do centrum wystarczy kupić bilet 2 zonowy. Bilety kupicie w automatach biletowych na lotnisku, w informacji turystycznej, w centrum obsługi klienta Skyss. Taksówka, proszę bardzo. Postój znajduje się blisko głównego wejścia w strefie B. Przejazd zajmuje średnio 30–40 minut, w zależności od natężenia ruchu. Za kurs do centrum zapłacicie ok. 300 koron. Jeżeli zamierzacie wybrać się gdzieś dalej niż tylko do Bergen możecie na lotnisku wynająć samochód. Działają tu wypożyczalnie samochodowe Avis, Budget, Hertz, Europcar i Sixt, znajduje się tam również 4500 miejsc parkingowych. Lotnisko znajduje się przy drodze krajowej 580, która przechodzi w drogę E39 i prowadzi do samego Bergen. Planując zwiedzanie zabytków Bergen warto zastanowić się nad kupnem Bergen Card. Upoważnia ona do bezpłatnych przejazdów autobusami miejskimi, szeregu zniżek oraz bezpłatnego wstępu do muzeów. Skorzystamy z kolejki Fløybanen za połowę ceny, bezpłatnie wejdziemy do Hali Håkona, Wieży Rosenkrantza, czy położonego pod miastem skansenu Stare Bergen (Gamle Bergen). Ważne dojazd z i do lotniska tramwajem jest bezpłatny z kartą, a na Flybuss jest zniżka. Są trzy typy karty: 24-godzinna – koszt 260 NOK, 48-godzinna – za 340 NOK, 72-godzinna – koszt 410 NOK. Tak Się Bujamy do snu, czyli kilka propozycji noclegu w Bergen. Marken Guesthouse Hotel w centrum miasta, z zabawnymi pokojami. Fosswinckel Apartments Bardzo ładny apartament. Augustin Hotel Hotel w centrum z Winiarnią Altona, która mieści się w 400-letniej kamiennej piwnicy. Zwiedzamy Bergen. Do Bergen dojechaliśmy pod wieczór i zaczęliśmy od szukania jakiegoś w miarę suchego skrawka ziemi pod namiot. Piękne w Norwegii jest to, że zawsze na kempingu znajdzie się jakieś miejsce. Na obrzeżach miasta jest ich kilka, spokojnie coś znajdziecie. W naszym przypadku koszt to 165 NOK za auto, rozbicie namiotu, 2 osoby dorosłe, nastolatka i 3-latka. Oczywiście jeśli wolicie spać za darmo możecie rozłożyć namiot prawie wszędzie – prawo Allemannsretten, ale w mieście dość trudno o miejsce spełniające kryteria tego prawa ( min. 150 m do zabudowań). Padało prawie cały dzień, więc woda stała wszędzie. Typowa pogoda dla Bergen. Miasto charakteryzuje się umiarkowanym klimatem oceanicznym, czyli stosunkowo łagodne zimy i chłodny okres letni. Dodatkowo dzięki Prądowi Zatokowemu w zimie jet jednym z najcieplejszych miejsc w Norwegii. Jak mówią statystyki pada tu średnio 260 dni w roku, co czyni miasto najbardziej deszczowym w Europie. Jako ciekawostkę przytoczę aktualny rekord z 2007 r. kiedy to padało cały czas przez 85 dni, a dokładnie od 29 października 2006 r. do 21 stycznia 2007 r. Jeszcze jedna ciekawostka – Bergen było pierwszym miastem na świecie, które wprowadziło automaty do sprzedaży parasoli. Było, bo kupowali tylko turyści i biznes padł. Dla miejscowych deszcz to chleb powszedni i ich nie rusza. Zresztą miejscowi jak mantrę powtarzają stare norweskie przysłowie: „Det fins ikke dårlig vær, bare dårlige klær” (Nie ma złej pogody, jest tylko zły strój). Bergen jernbanestasjon Lille Lungegårdsvannet Poranek następnego dnia przywitał nas pięknym słoneczkiem. Przez cały dzień nie spadła ani kropla deszczu, a przy okazji był to najcieplejszy dzień podczas naszego pobytu w Norwegii. Z kempingu dojechaliśmy do centrum i zaparkowaliśmy auto na jednym z kilku piętrowych parkingów. Nasz był położony zaraz przy dworcu kolejowym (Bergen jernbanestasjon). W centrum jest kilka wielopoziomowych parkingów, miejsce do zaparkowania zawsze się znajdzie. Koszt takiej przyjemności to w naszym przypadku 100 NOK za 8 godzin. Nasze zwiedzanie rozpoczynamy od relaksu nad pięknym jeziorkiem Lille Lungegårdsvannet, mieszczącym się tuż obok dworca. Świetne miejsce na odpoczynek w drodze powrotnej (po zwiedzaniu) do dworca, na parking, czy do hotelu. Johanneskirken Teraz skręcamy w Olav Kyrres gate i kierujemy się do Johanneskirken, czyli kościoła św. Jana. Zaprojektował go w neogotyckim stylu Herman Major Backer, a prace budowlane rozpoczęto w 1891 r. Uroczysta konsekracja odbyła się 15 marca 1894 r. W kościele znajduje się 1250 miejsc siedzących. Wieża liczy sobie 61 m, co czyni kościół najwyższym budynkiem w Bergen. Niedaleko świątyni znajduje się uniwersytet – jeden z ośmiu w Norwegii. Den Nationale Scene Schodzimy teraz do Vaskerelven, która po chwili zmienia nazwę na Engen, przy której znajduje się Den Nationale Scene. Budynek oddano do użytku w 1909 roku, a w jego wnętrzach swoją siedzibę ma najstarszy norweski teatr. W 1850 r. założył go najsłynniejszy norweski skrzypek Ole Bull pod nazwą Det Norske Theater. W 1993 r. uzyskał status teatru narodowego, jako jeden z trzech w Norwegii. Idziemy dalej, aż dochodzimy do nabrzeża. Korzystając z pięknej pogody (jeżeli akurat nie będzie padać 😉 ) przespacerujcie się wzdłuż niego aż do Akvariet i Bergen (czyli Akwarium w Bergen). Jest ono w miarę ciekawe. Bilet kosztuje jedynie 225 NOK, a dla dzieci 165 NOK. Rodzinny (2 dorosłych + 2 dzieci) 665 NOK. To ceny w tygodniu. W weekendy i święta odpowiednio – 275, 190 i 765 NOK. Ceny jakoś nie skusiły nas na tyle abyśmy do niego weszli. Jeżeli i Was nie skusiły, to wracamy i dochodzimy do Torget, gdzie mieści się słynny targ rybny. Możecie tutaj kupić świeże ryby, owoce morza, oraz kwiaty i owoce. Przysmakiem jest kanapka z mięsem renifera. Kupcy często też zachęcają do zakupów jakimś małym, gratisowym smakołykiem. Bardzo fajne, gwarne, pełne turystów miejsce. Teraz musicie się tylko przez niego przedostać (a może być ciężko) i jesteśmy na Bryggen – najważniejszej atrakcji Bergen. Poczekajcie jednak chwilkę ze zwiedzaniem – zostawcie je sobie na deser. Idziemy dalej prosto i docieramy do Bergenhus (Bergenhus Festning). To mieszcząca się na samym końcu nabrzeża duża twierdza na planie nieregularnej gwiazdy. Obecny jej wygląd pochodzi z XIX w., ale znajdują się tu też pozostałości wcześniejszych fortyfikacji, nawet z połowy XIII w. W średniowieczu miejsce to nazywano Holmen (czyli wyspa). Wtedy w skład twierdzy wchodziła rezydencja królewska, rezydencja biskupa, katedra Kristkirken, oraz kilka mniejszych kościołów. Bergen było stolicą, a Holmen pełniło rolę siedziby władców. Dla ich ochrony w 1240 r. zostało otoczone solidnym murem obronnym. Katedrę, na rozkaz króla Olafa III Kyrre (Pokojowego) rozpoczęto budować w 1066 r. (czyli wcześniej niż założono Bjørgvin), a ukończono w 1093 r. Była poświęcona Trójcy Świętej, ale od początku nazywano ją Kristkirken (Kościół Chrystusowy). Kościół znajdował się na północ od Håkonshallen (hali Håkona). W 1170 roku przeniesiono tutaj z Selji relikwie św. Sunnivy i umieszczono na głównym ołtarzu. Świątynia była świadkiem kilku ślubów królewskich, chrztów, sześciu koronacji i również miejscem pochówku sześciu królów norweskich. Była, bo została zburzona w 1531 r. (jak i wiele innych budowli) na rozkaz Eske Bille, ówczesnego duńskiego dowódcy twierdzy. Nie pasowała mu do koncepcji czysto militarnego wykorzystania umocnień. Zresztą to nie jedyna zmiana po przejęciu kontroli nad Norwegią przez Duńczyków. Zmienili też nazwę z Holmen na Bergenhus. Rosenkrantztårnet – Wieża Rosenkrantza. Rosenkrantztårnet Zaraz za bramą wejściową na teren fortyfikacji znajduje się Rosenkrantztårnet (Wieża Rosenkrantza). Została ona wzniesiona w 1560 r. przez duńskiego gubernatora Bergen, Erika Rosenkrantza. Miała być jego rezydencją jak i wieżą obronną. Wzniesiona to powiedziane trochę na wyrost, po prostu rozbudował on istniejący od 1270 r. zamek króla Magnusa VI Prawodawcy (Magnus Håkonsson Lagabøte). To właśnie w tym starszym zamku, w 1299 r. zmarł ostatni rządzący z Bergen król Norwegii Eryk II Magnusson. Nazywano go Eirik Prestehater, czyli Eryk Wróg Księży, bo mocno ograniczył przywileje kościelne. W następnych wiekach wielokrotnie przebudowywana i rozbudowywana przez Hanzę. Celem niemieckich kupców, oprócz podniesienia jej walorów obronnych, było pokazanie światu swojej potęgi. Obecnie wieża uważana jest za najważniejszy budynek renesansowy w Norwegii. Zwiedzanie wnętrza jest płatne – jedyne 80 NOK, dzieci poniżej 16 roku wchodzą bezpłatnie. Håkonshallen. Håkonshallen sala główna. Kilka kroków dalej natrafiamy na Håkonshallen (Sala Håkona). Ta duża reprezentacyjna sala została wzniesiona przez króla Håkona IV Håkonnssona (Haakon IV Stary) między 1247 a 1261 r. Po raz pierwszy została użyta 11 września 1261 r., podczas ślubu jego syna Magnusa (późniejszy król Magnus VI Prawodawca) z księżniczką Ingeborg, córką króla Danii Eryka IV Plovpenninga (Eryk IV Denar Od Pługa). Fajne mieli te przydomki. 😉 Na ślubie bawiło się podobno 2000 gości. W tym czasie był to największy i najbardziej okazały budynek całego kompleksu królewskiego w Bergen. Niestety po przeniesieniu stolicy do Oslo rola sali zmalała. Od około 1520 r. była wykorzystywana jako skład towarów, a od 1683 r. budynek został spichlerzem. Norweskie Towarzystwo Ochrony Zabytków (Foreningen til norske Fortidsminnesmerkers Bevaring) postanowiło ją uratować. Pierwsze prace rekonstrukcyjne przeprowadzono w 1873 r., a całkowicie odrestaurowano ją w latach 1880-1895. Håkonshallen jak i sąsiednie budynki mocno ucierpiały 20 kwietnia 1944 r. Tego dnia o wyleciał w powietrze, przycumowany do nabrzeża Vågen, holenderski statek „Voorbode” wypełniony 60 tonami dynamitu i dodatkowo 60 tonami innych ładunków wybuchowych. Eksplozja była tak potężna, że zrównała z ziemią 131 budynków, następne 117 nadawało się do rozbiórki, 45 było bardzo mocno uszkodzonych, a kolejne 3500 wymagało mniejszych lub większych remontów. Zginęło 158 osób – 102 norweskich cywili i 56 niemieckich wojskowych. Ponad 4800 osób wymagało opieki medycznej. Z Håkonshallen zostały tylko mury ścian. W latach 1955-1961 pieczołowicie ją odbudowano, wykorzystując do tego najnowsze badania archeologiczne. Dziś ponownie wykorzystywana jest podczas koncertów i uroczystości. Budynek można zwiedzać za 80 NOK, dzieci do 16 roku gratis. Szczerze polecam, budynek robi duże wrażenie, a szczególnie główna sala. Håkonshallen uznawana jest za największy średniowieczny budynek świecki w Norwegii. Opuszczamy Bergenhus Festning. Wychodzimy przez bramę i idziemy prosto do skrzyżowania z Sandbrogaten. Teraz skręcamy w lewo i idziemy kawałek prosto, by po chwili skręcić w prawo w Øvre Dreggsallmenningen, na której końcu położony jest najstarszy zachowany budynek w Bergen. To kościół Najświętszej Marii Panny – Mariakirken. Budowę świątyni rozpoczęto około 1130 r., a zakończono w 1170 r. Fundatorami byli mieszkańcy wraz z królem. Jako ciekawostkę podam, że od czasów panowania króla Olafa III Kyrre (1066-1093) do końca XII w. w mieście wybudowano dwanaście kościołów i trzy klasztory. W latach 1408-1766 kościół należał do kupców hanzeatyckich. W tamtych latach był potocznie nazywany Tyskekirken (niemieckim kościołem). Wielokrotnie ulegał pożarom i wielokrotnie był odbudowywany i przebudowywany. Ostatnie prace remontowo-renowacyjne zakończono w 2015 r. i kosztowały 120 mln NOK. Bryggen – główna atrakcja Bergen. Zabytkowa dzielnica Bryggen rozciąga się w północnej części zatoki Vågen. To właśnie w tym miejscu osiedlali się pierwsi mieszkańcy Bergen. Dobra lokalizacja, naturalny, bezpieczny port, czego więcej potrzeba. Bryggen (czyli Nabrzeże) to obecnie 61 budynków wzniesionych ściśle według wytycznych Hanzy. Budynki postawione jeden obok drugiego. Czasami przedzielone wąską uliczką, wyłożoną drewnianym chodnikiem. To tutaj mieszkali i pracowali hanzeatyccy kupcy i ich pracownicy. To tu mieli swoje magazyny i prowadzili interesy. Nie są to najstarsze zabudowania hanzeatyckie, ponieważ w 1702 r. wybuchł potężny pożar, który strawił Bryggen aż do fundamentów. Przepraszam zachowało się kilka nie całkiem spalonych i na podstawie nich, oraz zachowanych projektów i wytycznych Hanzy odbudowano resztę z bardzo wielką starannością. Dziś spacerując tą skomplikowaną siecią uliczek mijamy kawiarenki, restauracje, galerie, liczne sklepy z pamiątkami. Powiem wam, że to bardzo fajny spacer. Te wąziutkie uliczki, panujący półmrok, gwar, specyficzny zapach powodują, że ma się ochotę przymknąć oczy, wyciszyć się i można poczuć się jakby człowiek cofnął się w czasie. Hanzeatyccy kupcy pojawili się w Bergen w 1360 r. W tym to roku Liga Hanzeatycka otworzyła tu swój kantor. Kupcy szybko zwietrzyli dobry biznes i zaczęli tłumnie osiedlać się w mieście. W szczytowym okresie w Bryggen mieszkało prawie 1000 niemieckich kupców. Zarabiali krocie na wymianie zboża i piwa na ryby z północnej Norwegii. Na kilka wieków mieli monopol na handel zbożem i sztokfiszami w Norwegii. Byli tak liczni i potężni, że praktycznie utworzyli własne miasto w mieście. Mieli własne prawa i zwyczaje. Dzielnicę z czasem zaczęto nazywać Tyskebryggen (Niemieckie Nabrzeże). Po II ze względu na niedobre skojarzenia nazwę tą porzucono. 25 maja 1945 r. rada miejska Bergen uznała za jedyną słuszną pierwotną nazwę Bryggen. Pod koniec XV w. rozpoczął się stopniowy upadek Hanzy, ale w Bergen jeszcze długo mocno się trzymała. Ostatni kantor zamknięto dopiero w 1764 r. Norwegowie przejęli całe pozostawione mienie, a dzielnica nadal pozostała bardzo ważnym ośrodkiem handlu morskiego aż do końca XIX w. Dzielnica Bryggen wpisana jest na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO. Życie w Bryggen nie było zbyt łatwe. Zarząd miejscowej Hanzy wydał szczegółowe przepisy na temat wszystkich aspektów życia, a ich łamanie było bardzo surowo karane. Określono wymiary wszystkich domów i odległości między nimi. Mogły one mieć dwa, maksymalnie trzy piętra nad poziomem nabrzeża, nie mniej i nie więcej. Każdy musiał być wyposażony w żuraw do załadunku i rozładunku towaru. Przepisy określały układ pomieszczeń w środku budynku. Na parterze od frontu pomieszczenie do prowadzenia handlu, z tyłu magazyny. Na pierwszym pietrze biuro z kancelarią, w której trzymano księgi handlowe. Była tu też sypialnia i jadalnia kupca. Na kolejnych piętrach znajdowały się pomieszczenia mieszkalne podzielone według ścisłej hierarchii. Hierarchia była bardzo ważna i ściśle przestrzegana. Najwyżej stali oczywiście kupcy, potem kierownicy, czeladnicy i urzędnicy, następnie fizyczni pracownicy portowi, a na końcu służba domowa. Wszyscy pracownicy mieli zakaz kontaktowania się z ludnością miejscową (zabroniono małżeństw z miejscowymi). Językiem urzędowym był niemiecki, a ściślej jego dolnosaksońska odmiana – nazywana też dolnoniemiecką. Ciekawa była lista wykroczeń, które były bardzo surowo karane. Dla przykładu podam, że za tak „haniebne” występki jak budzenie przełożonego, podśpiewywanie czy nie daj Panie Boże gwizdanie podczas pracy nakładano kary pieniężne, czasami sięgające miesięcznych a słyszałem, że były przypadki kar sięgających półrocznych a nawet rocznych zarobków. Obawiając się pożaru wprowadzono totalny zakaz palenia jakiegokolwiek ognia (świeczek, kaganków też) w domach, nawet w trakcie surowych zim, przez co znane są przypadki śmierci z wychłodzenia. Dlatego pomiędzy Bryggen a Mariakirken postawiono zespół budynków Schøtstuene. Były podpiwniczone i ogrodzone solidnym murem, otoczone ogrodem. Wszystko by nie dopuścić do pożaru. To tu każdy dom miał przypisaną swoją kuchnię, gdzie można było przygotować ciepły posiłek. Jako że był to jedyny ogrzewany budynek urządzano tu wszelkie zebrania, sesje sądu, uroczystości, spotykano się przy jadle i napitku. Wracając do wspomnianych wcześniej małżeństw, otóż na Bryggen obowiązywał całkowity celibat! Zero kobiet, zero seksu – zdecydowałeś się tu żyć to przez okres twojego pobytu na Bryggen musisz się dostosować. Jak zapisano w starych miejskich kronikach: życie na Bryggen było ciężkie i gdyby nie dziesiątki domów publicznych okalających dzielnice byłoby nie do wytrzymania. Tworząc te wszystkie nakazy i zakazy kupcy hanzeatyccy stworzyli enklawę, swoiste miasto w mieście, odcinając się od reszty. Monopol handlowy, często buta doprowadzały do licznych konfliktów z miejscową ludnością. Za czasów Hanzy mieszkańcy tego domu pewnie zawiśliby na szubienicy za obrazę moralności. Dość historii czas na zagubienie się w wąskich uliczkach, zwiedzajcie, dostrzegajcie szczegóły. My pełni wrażeń po delektowaniu się Bryggen, zatrzymaliśmy się w jednej z licznych knajpek na kawę i ciastko. Oczywiście nie mogło się obyć bez lodów – Norwegowie robią je naprawdę pyszne. Czas ruszać dalej. Na końcu Bryggen, przy skrzyżowaniu z Finnegården mieści się Muzeum Hanzeatyckie (Det Hanseatiske Museum og Schøtstuene). Powstało on w 1872 r. i jest jednym z najstarszych w Norwegii. We wnętrzach zobaczycie w jakich warunkach żyli niemieccy kupcy, i jak wyglądało ich codzienne życie. W sezonie (1 maja – 30 września) bilet wstępu kosztuje 160 NOK, poza sezonem 120 NOK. Fløibanen Idziemy dalej Finnegården, dochodzimy do Øvregaten i skręcamy w prawo. Docieramy do dolnej stacji kolejki Fløibanen. Ta naziemna kolejka linowa wspina się na wzgórze Fløyen (320 m na tą wysokość dojeżdża kolejka, bo szczyt jest na wysokości 399 m skąd roztacza się piękna panorama miasta. Całą 850 metrową trasą pokonuje w 8 minut. Corocznie z kolejki korzysta ponad milion osób. Sprawia to, że Fløibanen jest czwartą największą atrakcją Norwegii. Za podróż w obie strony zapłacicie 95 NOK (w jedną stronę 50), dzieci do 4 lat gratis, a 4-15 lat 50 NOK (w jedną stronę 25), bilet rodzinny (2+2) to jedyne 240 NOK. Jeżeli się wam uda, to szczerze polecam zająć miejsca w dolnej, niższej części wagonika. Przez całą drogę będziecie mieli możliwość oglądania zmieniającej się panoramy Bergen z za szyby. Niestety popularność Fløibanen powoduje, że praktycznie zawsze są do niej duże kolejki i czasami będziecie musieli sporo poczekać. Jeżeli wspinaczka wam niestraszna, to nieopodal kolejki biegnie szlak, który spokojnie bez większych trudności możecie pokonać w niecałą godzinę. Istnieje jeszcze jedna kolejka (tym razem linowa) w mieście, to Ulriksbanen. Znajduje się ona około 4 km od Bryggen, za szpitalem Haukeland Universitetssjukehus. Ta kolejka wspina się na najwyższy z siedmiu szczytów okalających Bergen – Ulriken (643 m Cena w obie strony – dorośli 175 NOK (w jedną stronę 115), dzieci 4-16 lat 105 NOK (w jedną stronę 80), Dzieci do 4 lat gratis. Są też bilety rodzinne (2+3) za 470 NOK. Ach ta Norwegia – tanio nie jest. Wracamy do miasta, wysiadamy z Fløibanen i skręcamy w Lille Øvregaten. Po około 250 metrach ukaże się Waszym oczom Bergen domkirke (katedra pod wezwaniem św. Olafa). Pierwsze wzmianki o niej pochodzą 1181 roku. Kościół wielokrotnie płonął, a do rangi katedry został podniesiony w 1537 roku. Podczas naszego pobytu był całkowicie osłonięty rusztowaniami, więc nie pokaże wam jego zdjęcia. Do nocy zostało Wam pewnie jeszcze sporo czasu. Główne atrakcje „zaliczone”, więc zanurzcie się w mało uczęszczane, często wąskie uliczki boczne. My lubimy tak pospacerować, poznać dane miejsce dogłębniej, a nie tylko turystyczną fasadę. Tak wędrując sobie po tych mniej uczęszczanych uliczkach można znaleźć ciekawe graffiti czy na przykład taką bramę. Bergen to nie tylko największy port rybacki kraju, duży port handlowy i pasażerski, czy wielka atrakcja turystyczna (trzecie najczęściej odwiedzane miejsce w Norwegii). Miasto to też duży ośrodek naukowy i kulturalny. Na tutejszych uczelniach kształci się około 22 000 studentów. Miasto tętni życiem, licznymi imprezami, koncertami, festiwalami. Dla przykładu podam odbywający się od 1953 r., na przełomie maja i czerwca, słynny Międzynarodowy Festiwal Bergeński (Festspillene i Bergen). To największa impreza w całej Skandynawii. W trakcie 15 dni odbywa się ponad 200 różnego rodzaju przedstawień operowych i teatralnych, koncertów. Mamy nadzieje, że nasz mini przewodnik się Wam podobał i przyda się podczas waszych wędrówek po Bergen. Zapraszamy do komentowania, dodawania swoich ciekawych miejsc. Poniżej mapka, którą możecie sobie ściągnąć na telefon byście nic nie przeoczyli. Pozdrawiamy. Miłego zwiedzania.

Berlin, przez wiele lat podzielony murem, jest obecnie jedną z najciekawszych metropolii Europy. To stolica pełna paradoksów, zaskakująca, nowoczesna, znana z otwartości i tolerancji. To również miasto pełne zabytków, historycznych miejsc oraz tętniących życiem placów. Zwiedzamy najciekawsze atrakcje Berlina. 
Znowu pada śnieg :) Kilka dni do wiosny, a zima nie odpuszcza, chyba zrobię jest nazywane stolicą krainy fiordów. Położone jest przepięknie, pomiędzy górami. Śmieję się, ze Bergen leży za siedmioma górami, za siedmioma morzami. Najlepiej widać to połozenie, kiedy się wjedzie kolejką linową FLOIBANEN lub URLIKSBANEN na którąś z gór. Wtedy widać wszystko jak na dłoni a widok jest cudowny. Kolejki do kolejek (:) za biletami oczywiście są ogromne, ale idzie to super sprawnie i opłaca się czekać, żeby zobaczyć coś takiego. Pod warunkiem, że jest ładna pogoda oczywiście. A, że Bergen deszczem stoi, może być różnie. Ale nawet jak ktoś tu przyjedzie i nie będzie przygotowany na deszcz, to są tu automaty z parasolkami. Naprawdę. Bergen wprowadziło je jako pierwsze miasto na świecie. A poza tym latem deszcze są zazwyczaj przelotne, no chyba, że się akurat weźmie i okres na przyjazd to pierwsza połowa czerwca, do pierwszej połowy sierpnia. Wtedy wszystkie atrakcje są otwarte codziennie, w normalnych godzinah. Poza tym okresem bywa różnie, zwłaszcza jeśli chce się zwiedzać muzea. Ja wolę podziwaiać widoki, przyrodę itd, a wtedy każda pora jest dobra. Z Bergen jest cała masa wycieczek do fiordów, można dojechać autokarem - wtedy wybieramy formę zorganizowaną, albo autem, pewnie będzie taniej. Napewno na taką wycieczkę jechać warto. Mnie podoba się jazda tunelami, jak ktoś nigdy nie jeździł to tu będzie musiał, chce czy nie chce. Ale jak się komuś spodoba to warto pojechać najgłębszym tunelem świata, który także jest w Bergen. Nazywa się Eliksundtunnel i schodzi 287 m poniżej poziomu też popłynąć statkiem z portu położonego w centum miasta. Jeśli ktoś ma ograniczone fundusze, to bardziej polecam wjazd kolekją na górę, niż płynięcie statkiem. No chyba, że ma się lęk wysokości. Jak dotrze się do portu to trudno nie zauważyć dwóch rzeczy: Bryggen i portu rybnego. Bryggen to stara zabytkowa dzielnica wpisana na listę światowego dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego Unesco - robi ogromne wrażenie, zwłaszcza od frontu. Jak się wejdzie w środek, to można odnieść różne wrażenia rozne. Ale koniecznie trzeba tam wejść i zobaczyć to cudo. Zwłaszcza obejrzeć to z perspektywy drugiego brzegu. Pięknie. Jak ktoś ma szczęscie to może zobaczyć tu zlot żaglowców, łódek. Widok zapiera dech w piersiach. Port rybny, a właściwie targ rybny to miejsce, które ucieszy każdego miłośnika owoców morza i nie tylko. Góry ryb, krabów, krewetek, raków, mięsa z wieloryba i czego tam jeszcze dusza zapragnie. Jak ktoś nie przepada za rybami to można zjeść frytki i hamburgera np. z mięsem z łosia lub renifera. Pychota. Polecam szczególnie mięso mieście jest oczywiście wiele atrakcji kulturowych, bo Bergen to podobno także stolica życia kulturowego Norwegii. Cała masa koncertów, muzea, wystawy. Ja wolę przyrodę i widoki. Chociaż koncertem muzyki poważnej w centrum miasta, zakończonym pokazem sztucznych ogni też nie są dumni ze swojej tradycji co manifertują m. in. przez ubieranie strojów ludowych z różnych okazji, a zwłaszcza z okazji - Święto Konstytucji. Paradują wtedy po ulicach w swoich strojach, dzieci, młodzież i staruszki. Każdy Norweg pewnie ma coś takiego w swojej szafie. Póki co widziałam tylko wiadomo dlaczego Norwegowie uważają za jedną z największych atrakcji swojego miasta - akwarium. Po pierwsze bilet jest tam okropnie drogi, ale jak człowiek nie wie co będzie w środku, to myśli, że za takie pieniądze musi być warto tam pójść. Nie warto. Akwarium należy omijać szerokim łukiem. Chyba, że ktoś ma ochotę zapłacić 200 NOK za bilet, żeby sobie popatrzeć na stado pingwinów i akrobacje 2 fok. Poza tym jakieś małe rybki, węże i ledwie widoczne krokodyle. Są za gęstymi kratami, w brudnej wodzie, ciemnym pomieszczeniu . Nie mówiąc już o tym, żeby nie wchodzić do środka, a zwłaszcza nie iść na dół, bo tam śmierdzi, może od krokodyli, lepiej zostać na zewnątątrz i popatrzeć na pingwiny i foki, ale nie za tyle kasy. Norwegowie to miejsce polecają szczególnie, właśnie ze względu na tu naprawdę mnóstwo ciekawych rzeczy, można chodzić, i końca nie widać. Polecam.
Hertogenbosch – centrum. W centrum Den Bosch znaleźć można najstarszą część miasta. Nosi ona nazwę Binnenstad. Skupia się wokół rynku, który ma nietypowy dla średniowiecznych miasta kształt trójkąta. To tam zobaczyć można wiele oryginalnych budynków z minionych wieków. Jednym z nich jest gotycka katedra Sint Janskathedraal.
19 sierpnia 2016 bergen, jedzenie, miasta, norwegia Na placu zebrał się spory tłum. Turyści wmieszali się w mieszkańców Bergen. Jedni wiedzą, na co czekają, inni nie. Gęstniejące napięcie unosi się w powietrzu. Kiedy zaczną? Kiedy zaczną? – Zdaje się wręcz słyszeć myśli zwróconej w stronę sceny publiczności. I wreszcie się zaczęło. Koncert orkiestry filharmonii z Bergen otwiera jej główny dyrygent – Edward Gardner. Pierwsze dźwięki są aż nazbyt znajome i to budzi największe zaskoczenie: Bond? O tym, co nas jeszcze podczas tych kilku godzin zaskoczyło w Bergen, co zobaczyć i czego spróbować właśnie będzie ten wpis. Torget – targ rybny Najgorszym przewodnikiem jest pusty żołądek. Wywiedzie Was zawsze tam, gdzie najbardziej pachnie i jest najdrożej. I tylko czasem jest najsmaczniej. Tym samym zwiedzenie Bergen zaczynamy od… oczywiście – Troget, Targu Rybnego. Wygłodniali, po drodze z Trolltungi i pięknych widokach. Targ to trochę określenie nad wyraz. Z miejsca, gdzie całe miasto przychodziło zaopatrzyć się w ryby, gdzie rybą wszystko pachniało i smakowało, zostało niewiele. Dwa rzędy straganów nastawionych bardziej na turystów, niż mieszkańców ciężko nazwać targiem. Ryby jednak jakieś są. Suszone dorsze, tuńczyki i łososie. A między nimi kraby, małże i inne skorupiaki. Na śmiałków nie obawiających się ekologów, napiętnowania i swojego sumienia, czekają plastry mięsa wieloryba – chyba nie dla nas. W powietrzu unosi się przyjemna woń smażonych dań. Tym bardziej walczyć ze sobą dłużej już nie możemy – po prostu trzeba coś zjeść. Wybór pada na kraba, szaszłyk z ryb i małże św. Jakuba. Po około 10 minutach dostajemy nasze dania. Wyglądają przyzwoicie. Smakują – przeciętnie. Nie można odmówić im świeżości, za to odrobina przypraw byłaby jak znalazł. Gwiazdki Michelin tym razem nie przyznamy. Głód jednak został zaspokojony, więc można ruszyć dalej. W Bergen pada średnio 260 dni w roku. „Średnio” oznacza, że nie ma wyjątku dla miesięcy wakacyjnych. Mieszkańcy mają nawet specjalny dowcip dla turystów na tą okazję: – Chłopczyku, czy tu zawsze tak leje? – zapytał turysta przechodzącego małolata – Nie wiem, proszę pana, mam dopiero 13 lata. Mało śmieszne, zwłaszcza jeśli trafi się w to „średnio”. Nam się dziś udało. Choć następnego dnia pogoda była już tradycyjna. Brygen Nasz następny kierunek to Brygen – drewniana, czerwona pamiątka po Lidze Hanzeatyckiej. Kompleks magazynów, sklepów i mieszkań zamknięty w prostokątnej i ciasnej formie, skrzypiący przy każdym kroku powstawał i rósł wraz z bogaceniem się niemieckich kupców przez cały XVw. Taki wzrost zamożności i znaczenia odbywał się oczywiście kosztem norweskiej społeczności, a zwłaszcza rybaków (działo się to z pełnym przyzwoleniem prawa, według którego rybacy mogli sprzedawać ryby tylko kupcom ligi za cenę ustanawianą właśnie przez kupców, nie rybaków). Nie trudno sobie wyobrazić zatem radość, gdy znaczenie ligi i jej wpływy zaczęły topnieć z końcem XV w. Kres Hanzy nie przełożył się na upadek magazynów, handlu i nadużywania przywilejów. Wręcz przeciwnie – po 1550, gdy Hanza całkowicie wycofała się z Bergen lokalny władca Valkendorf przejął i kontynuował monopol. Rybacy i społeczność musiała czekać niemalże do końca XIXw. na wolny rynek i cenową ulgę. Samo Brygen – uroczo wygląda tylko z zewnątrz. Po przekroczeniu jednej z bram wkraczamy w pogrążoną w wiecznym cieniu plątaninę małych przejść, schodów i balkonów. Wiszące nad głowami haki magazynów dobitnie przypominają o przeznaczeniu tego miejsca. Ciasne mieszkania były na poddaszach – wszystko poniżej przeznaczone było na towary lub ich produkcję. Zaskakujące jest, jak ta niewielka przestrzeń została wykorzystana, a jeszcze bardziej intrygujące jest to, że nie jest to dzieło przypadku. Wszystkie odległości, szerokości przejść i wysokości były uregulowane przez Ligę. Regulacje dotyczyły też personalu punktu handlowego i często były to daleko idące restrykcje karane mandatami. Ot – o śpiewaniu w pracy nie było mowy! Kręcimy się jeszcze trochę po uliczkach wokół portu. Raczej bez celu i bez zachwytu, by ostatecznie trafić na plac, gdzie właśnie rozpoczyna się koncert z okazji Bergen Film Festival. Orkiestra filharmonii w repertuarze na dziś ma spektakularny przegląd blockbusterów. Począwszy od Bonda (), przez Piratów z Karaibów, Listę Schindlera w solowym wykonaniu na skrzypcach, Powrót do Przyszłości i oczywiście Gwiezdne Wojny. Możliwość wysłuchania genialnego wykonania muzyki z filmów kształtujących dziecięce fantazje jest po prostu bezcenne. I tak upłynęła nam dodatkowa godzina… po której czas zmierzać do auta na parking. Bergen to przyjemne miejsce, by zatrzymać się na chwilę w drodze na północ. Na chwilę i nie za długo. Dzięki lotnisku może być też dobrym punktem na początek przygody z Norwegią. Dla nas następny przystanek to Droga Śnieżna i lodowce! Jeśli macie więcej czasu, a czego nam się nie udało odwiedzić… Co jeszcze zobaczyć w Bergen: Bergen Festning – Twierdza Bergen z której roztacza się świetny widok na port. Punkt widokowy na wzgórzu Floyen Lille Lungegardsvann – Muzeum Sztuk Pieknych położone nad sztuczny, ośmiokątnym stawem
Durres to największy kurort nadmorski w Albanii. Leży 40 kilometrów od Tirany, co sprawia, że latem plażuje tu niemal cała stolica. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że oprócz plaży nie ma tu nic ciekawego. My jednak znaleźliśmy kilka interesujących miejsc. Przeczytajcie, co warto zobaczyć w Durres! Praktycznie rok temu – w lutym 2016 wraz z żoną udaliśmy się w naszą pierwszą w życiu podróż samolotem! Nie byle gdzie. Ze względu na śmiesznie tanie bilety lotnicze Wizz Air z Katowic (chyba po 39 zł w jedną i 59 zł w drugą stronę) a także pasujące nam terminy polecieliśmy do Norwegii, a dokładniej Bergen. Miasta, które do tej pory kojarzyło mi się wyłącznie z serią Oko Jelenia Andrzeja Pilipiuka. Szczerze, wydawało nam się dość karkołomnym lecieć do jednego z najdroższych krajów Europy i to jeszcze w czasie, gdzie i w Polsce jest bardzo zimno. Jak się potem okazało był to jeden z najbardziej udanych wypadów 2016 roku! Ponieważ lecieliśmy bez dziecka (zostało z teściami) jako nocleg wybraliśmy najpierw najtańszy hostel (który mieści się w samym centrum miasta), ale kilka dni później udało nam się znaleźć Nelsona na Couchsurfingu. Nelson okazał się przemiłym człowiekiem, który udostępnił nam swoje mieszkanko w akademiku, a że sam w tym terminie leciał na Litwę zostawił nam po prostu klucze u swojego kolegi (który po nas wyjechał na przystanek tramwajowy). W ten sposób za nocleg zapłaciliśmy Żubrówką, Prince Polo i kartką pocztową z Polski. Nelson – dziękujemy Ci bardzo 🙂 Jeśli chodzi o kwestie jedzenia, my w Norwegii spędziliśmy trzy noce. Większość jedzenia potrzebnego nam w trakcie podróży wzięliśmy ze sobą (standardowo to co zajmuje mało miejsca w bagażu podręcznym – ryż, fix, batonik, pasztet itp. itd.). Mimo to ceny w supermarketach (np. Meny) są akceptowalne – no dobra, oprócz alkoholi. Do Polski kupiliśmy ogromny kawał brązowego sera (brunost) – którego potem już miałem dość, bo nikomu oprócz mnie nie smakował i jego resztki dojadałem jeszcze podczas Wintercampu na Turbaczu. Raz pozwoliliśmy sobie podczas pobytu, żeby zjeść w jadłodajni. No bo co to za wycieczka, jak nie można spróbować specjałów lokalnej kuchni. Polecono nam Anne Madam – taki fastfood z lokalnymi potrawami. Kupiliśmy na pół zupę i takie przepyszne mięsne kuleczki. Właścicielka opowiedziała nam dokładnie co to jest i jak to się robi – szczerze mogę polecić to miejsce, dodatkowo – znajduje się w samym centrum miasta. W kwestiach transportu. Aktualnie z lotniska co ok. 30 minut odjeżdża autobus, którym można dojechać do tramwaju (który z kolei jeździ co 10 minut). W zasadzie tramwaj jedzie przez całe miasto aż do samego portu nad wodą – czyli centrum. Dlatego też podróżowanie komunikacją po Bergen jest niezwykle komfortowe. Można się poczuć jak jeżdżąc metrem po Warszawie kilka lat temu. Jest tylko jedna linia więc nie sposób się zgubić. A jeździ na tyle często, że nie trzeba czekać na przystankach. Podobno docelowo linia tramwajowa ma zaczynać się już przy samym lotnisku – wtedy będzie już w ogóle bajka! To, bez czego byśmy się zrujnowali zwiedzając Bergen to Bergen Card – jak nie ma sezonu i jest weekend (tak było w naszym przypadku) do kupienia w hotelach Radisson Blue (są dwa, oba w centrum). Jeśli planujecie wyjazd z odpowiednim wyprzedzeniem można zamówić je nawet z dostawą do domu. Można kupić kartę na 24, 48 lub 72 h. Dzięki niej w zimie mamy większość atrakcji w cenie, prócz tego można dowoli jeździć transportem miejskim. Są również zniżki w restauracjach, przy wynajęciu samochodu czy zakupach – ale z tych możliwości akurat nie korzystaliśmy. Na stronie możecie za darmo zamówić przewodnik w języku angielskim, który dojdzie do Was pocztą, a jeśli wystarczy Wam wersja cyfrowa – to możecie ściągnąć ją za darmo. Znajdziecie tam wszelkie podstawowe informacje dotyczące miasta. Teraz przejdę do tego, co można robić w Bergen w środku zimy. Mając już karty Bergen w pierwszy dzień postanowiliśmy zapoznać się z centrum miasta – które jest naprawdę bardzo ładne, szczególnie jak się wchodzi w różne jego zaułki. Drugim, w sumie głównym punktem programu był rejs po fjordach (Rodne Fjord Cruise). Tak – szarpnęliśmy się. Aktualnie 3 godzinny rejs kosztuje 550 NOK (ale macie 20% zniżki na Bergen Card). Jeśli nie widzieliście nigdy w życiu fjordów zimą to szczęka Wam opadnie. Osobiście nie żałuje ani jednej norweskiej korony wydanej na tę wycieczkę! Było po prostu przecudownie a także statek i obsługa robiły wrażenie. Jeśli pojawiało się coś szczególnie interesującego to zapraszali nas na górny (odkryty) pokład. O wszystkim opowiadali – po norwesku i angielsku. Było masę ciekawostek, ale także humoru. Co tu dużo mówić – polecam niezależnie od kosztów. W samym centrum, przy porcie znajduje się budynek targu rybnego – warto zobaczyć, ale podobno największe wrażenie robi latem. Nad nim znajduje się informacja turystyczna. Bardzo pomocna obsługa, i ogromna ilość materiałów dotyczących nie tylko Bergen ale całej Norwegii. Na pewno trzeba tam zajrzeć! Prócz tego w centrum warto przejść się Bryggen – to ten taki kolorowy szereg drewnianych budynków. Wejść do bramy, zobaczyć absolutnie nierówne schody i po prostu poczuć klimat miejsca. Niesamowita sprawa. Zaraz za nim znajduje się forteca (na Bergen Card można również zwiedzić w środku – główna sala wygląda jak żywcem wyjęta z Gry o Tron), z której murów rozciąga się fantastyczny widok na port i centrum miasta. Będąc w Bergen nie można tego pominąć. Jeden dzień chcieliśmy przeznaczyć wyłącznie na góry. Pierwotny plan zakładał przejście siedmiu szczytów okalających Bergen. Ze względu na zimę szybko nam to jednak odradzono więc alternatywą było udanie się kolejką gondolową na Ulriken (najwyższy wśród szczytów). Niestety, wstaliśmy rano i okazało się, że jest zamieć śnieżna i kolejka jest nieczynna. Na szybko wymyśliliśmy jeszcze inny plan. Wjechaliśmy sobie kolejką na Floyen (jak jesteście w Bergen to musicie wjechać na to miejsce! Rozpościera się stamtąd cudowny widok). Mając Bergen Card raz dziennie możecie zjechać i wjechać za darmo. Stamtąd wybraliśmy sobie trasę przez trzy szczyty, z czego najwyższy to Rundemanen (568 m O ile w mieście oraz jeszcze na Floyen temperatura była dodatnia i lekko siąpił deszcz. To na Rundemanen było śniegu po kolana (przecieraliśmy szlak więc było wesoło) i wiało niemożliwie. Podejście na Blamanen w niczym nie przypomina szlaków jakie znamy w Polsce – praktycznie nieoznakowana wyrypa wzdłuż spływającego górskiego potoku – masa zabawy bo momentami trzeba sobie pomagać rękami). Trasa była jednak niezwykle urokliwa a przede wszystkim bardzo zróżnicowana. Różnorodne widoki i pogoda sprawiły, że była to mega udana wycieczka. Cała trasa ma ok 14 km. Nam, w trudnych warunkach zajęła 5 godzin bardzo spokojnego marszu (chcieliśmy się cieszyć, że tam jesteśmy). Dla osób, które przyjeżdżają o takiej porze jak my, albo nie czują się pewnie w górach – wymarzona trasa. Zapomniałem napisać o jednym. Bergen jest miastem, w którym pogoda jest bardzo deszczowa. My wylatując tam powiedzieliśmy sobie, że nie ma złej pogody – są tylko źle ubrani ludzie. Absolutną koniecznością jest posiadanie zestawu z Gore-Texu (kurtka z kapturem, spodnie i buty) + jakaś wewnętrzna warstwa ocieplająca. Zresztą – patrząc na ludzi, którzy tam mieszkają, wielu ubierało się podobnie. Bywało, że pogoda była bardzo w kratkę – naprzemiennie świeciło słońce, padał deszcz a wieczorem zamieniał się w śnieg. Mając jednak odpowiednie ubranie to przecież nie jest żaden problem. Będąc w Bergen poszliśmy (także na Bergen Card) również do Akwarium. Miejsce warte zobaczenia, spędziliśmy tak ok. 1,5 godziny. Akwaria są ładnie utrzymane i można zoabczyć co pływa pod Bergen. No i przywitać się z foką albo pingwinem. W jeden z dni (ten najbardziej deszczowy), poszliśmy do VilVite – centrum nauki. Wewnątrz było sporo szkolnych dzieci. My bawiliśmy się doskonale, może nie jest to Centrum Nauki Kopernik, ale jest tam co robić. Pierwotnie chcieliśmy tam wskoczyć na chwilę (bo to też atrakcja za darmo jak się ma kartę Bergen), ostatecznie wychodziliśmy po ponad trzech godzinach! Czy polecam Bergen zimą? Jasne, że tak! Jeśli nie boicie się pogody to możecie zobaczyć fjordy, jakich nie zobaczycie latem, możecie iść w góry przecierać szlaki i delektować się unikatową przyrodą i widokami, możecie w końcu zobaczyć miasto na co dzień i odwiedzić wiele ciekawych miejsc, które ma do zaoferowania. Na pewno jest również wiele innych możliwości spędzenia czasu w tym miejscu – my jednak uważamy nasz wypad za mega udany. Bergen jest piękne! Jak macie jakieś pytania to jestem do dyspozycji – jeśli tylko będę wiedział to z chęcią odpowiem! 🙂
Bergen - zabytki: Bergen - Bryggen. Bryggen to szereg hanzeatyckich domów handlowych w Bergen, które od 1979 r. znajdują się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Do dziś zachowały Bergen - Akwarium w Bergen. Akwarium Morskie w Bergen mieści się na końcu półwyspu Nordnes, dość blisko centrum i rybiego targu.

Promy do Norwegii - kliknij tutaj Przez wieki Bergen było największym i najbardziej ruchliwym miastem Norwegii. Całe życie koncentrowało się tutaj wokół portu i hanzeatyckiej dzielnicy Bryggen. Dziś ruch wśród portowych uliczek jest nie mniejszy, a odwiedzając targ rybny przy nabrzeżu spróbować można owoców morza wprost z kutra. Bergen warto odwiedzić przede wszystkim ze względu na niepowtarzalną atmosferę. W mieście liczącym 230 tys. mieszkańców praktycznie co dzień odbywają się ciekawe imprezy, koncerty i festiwale. Można śmiało powiedzieć, że jest ono kulturalnym centrum Norwegii. Swoją urodę miasto zawdzięcza w dużej mierze malowniczemu położeniu w otoczeniu wzgórz. Aby zobaczyć miasto z innej perspektywy wybrać się można na wycieczkę kolejką linową na pobliskie wzgórze Fløyen, skąd rozpościera się przepiękny widok na całą okolicę. Wśród zielonych pagórków i niewielkich jezior poprowadzono tu sieć pieszych ścieżek idealnych na popołudniowy spacer. Na miłośników dłuższych wędrówek czeka 6-godzinna trasa na Ulriken, najwyższe z otaczających miasto wzgórz. Tutaj również poprowadzono kolejkę linową Ulriksbanen, w sezonie kursującą w dół do miasta co 7 minut. Panorama miasta z punktu widokowego Dla turysty najciekawszą częścią miasta jest położona nad zatoką zabytkowa dzielnica Bryggen wpisana jest na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO. Składa się ona z kilku kwartałów drewnianych, ściśniętych wąsko domów ustawionych frontem do portowego nabrzeża. Mieściły się tu domy kupieckie Hanzy, która przez długie wieki miała w Norwegii monopol na handel rybami oraz zbożem. Kupcy stworzyli oni tutaj swego rodzaju zamknięte miasto rządzące się własnymi prawami. Obawiając się pożaru wprowadzono zakaz palenia ognia w domach, nawet w trakcie surowych zim, przez co znane są przypadki śmierci z wychłodzenia. Wędrując po wyłożonych drewnem, wąskich pasażach poczuć można specyficzny nastrój, który potęguje panujący tu półmrok. W dawnych kupieckich domach i magazynach dziś mieszczą się sklepy z pamiątkami, galerie sztuki, restauracje i bary. Co zadziwia, to niezwykła ciasnota. Każdy metr przestrzeni był tu maksymalnie wykorzystany. Jak widać faktorie kupców Hanzy w niczym nie przypominały luksusowych gabinetów współczesnych managerów z Wall Street. Bryggen Dobrym miejscem na odpoczynek po zwiedzaniu zabytkowych uliczek jest park przy twierdzy Bergenhus kilka kroków na północ od Bryggen. Można tu usiąść w cieniu drzew i wysłuchać koncertów na świeżym powietrzu, które często odbywają się tu w trakcie lata. Bergen wychowało wielu znanych artystów, tutaj w 1765 roku powstała pierwsza norweska orkiestra symfoniczna prowadzona w latach 1880-1882 przez samego Edwarda Griega. O tym najsłynniejszym norweskim kompozytorze można dowiedzieć się więcej odwiedzając muzeum Troldhaugen mieszczące się pod miastem. W domu malowniczo położonym nad jeziorem artysta spędził ostatnie lata swojego życia. Latem w środy, soboty i niedziele odbywają się tu koncerty. Darmowe autobusy dowożą wówczas turystów z centrum miasta. Jak na portowe miasto przystało w samym sercu Bergen, przy nabrzeżu zatoki Vågen znajduje się targ rybny Torget, gdzie można kupić świeże śledzie, łososie, krewetki, kraby i inne owoce morza, a także zjeść smakowite przekąski jak na przykład kanapki z mięsem renifera. Po zatoce kursuje prom łączący targ rybny z Tollboden położonym tuż przy kolejnej atrakcji miasta, jaką jest Akvariet. W 70 ogromnych akwariach zobaczyć można dziesiątki gatunków morskich ryb oraz pingwiny i foki. Queen of Scandinavia Rzut okiem na centrum Bergen Uliczka w Bergen

0YBba.
  • qr1c3db3at.pages.dev/92
  • qr1c3db3at.pages.dev/90
  • qr1c3db3at.pages.dev/94
  • qr1c3db3at.pages.dev/58
  • qr1c3db3at.pages.dev/13
  • qr1c3db3at.pages.dev/53
  • qr1c3db3at.pages.dev/2
  • qr1c3db3at.pages.dev/56
  • co warto zobaczyć w bergen